ZADUSZKOWE TEATRALIA
Paweł Sroka, instruktor Jarosławskiego Ośrodka Kultury i Sztuki, jest w Jarosławiu mistrzem od budowania sympatii do teatralnej sceny. Jego zasługą są różne formacje teatralne skupione przy JOKiS, znaczące sukcesy na przeglądach i festiwalach oraz głęboka atencja dla teatru obecna wśród jarosławian.
8 listopada z jego inicjatywy zorganizowano w Kameralnej Scenie Młodych im. Izabeli Melińskiej „Zaduszki teatralne”. W pierwszej części spotkania aktorom i gościom scenie przedstawiona została monodramatyczna sztuka (poemat) pt. „Odkąd zniknęłą”. Odtwórcą jedynej imponującej roli był Edward Kotłowski. Aktor od półwiecza związany jest z Teatrem Dramatycznym im. Józefa Zmudy w Stalowej Woli. Fabuła utworu jest bardzo liryczna i dotyczy uczuć miłosnych.
Jak napisała na stronie internetowej JOKIS Anna Sroka klasyczny poemat Juliusza Słowackiego
"W Szwajcarii", wyreżyserowany przez Anetę Adamską, stał się pretekstem do głębokiej refleksji nad utraconą młodzieńczą miłością, pamięcią i przemijaniem. Ale nie ma w nim smutku i goryczy, jest pogodzenie się z losem i ta nadzieja, wiosna w sercu, która towarzyszy nam do końca życia, pod warunkiem, że potrafimy je w sobie pielęgnować. Pracę nad tekstem "W Szwajcarii" Edward Kotłowski rozpoczął ponad 40 lat temu. Mimo wielu prób i ciekawych pomysłów na inscenizację poematu nie doszło jednak do wystawienia utworu na scenie. Dopiero teraz, jako 80-letni człowiek, słowami poezji wyznaje widzom prawdę o swoich niezrealizowanych marzeniach. Poemat Juliusza Słowackiego zestawiony z osobistymi przeżyciami aktora zaskakuje dynamiką, aktualnością i szczerością wypowiedzi.
Drugi segment „Zaduszek” dotyczył osoby Izabeli Melińskiej. Założycielka Teatru „Kacperek” wniosła do środowiska Podkarpacia i samego Jarosławia miłość do sceny, sympatię do młodzieży i to wszystko , co buduje interakcję między teatrem i odbiorcą. Tę reżyserkę wspominali ludzie, którzy z nią aktorsko współpracowali. Z tej współpracy wynieśli dumę z przynależności do wielkiej rodziny scenicznej.
Tekst i zdjęcia: HENRYK GRYMUZA