Tak po odejściu Natalie Cole napisał jeden z internautów. W istocie rzeczy, ta śliczna kobieta i utalentowana artystka, dostarczała nam przeżyć, których nie da się porównać z innymi doświadczeniami emocjonalnymi.
Natalie zmarła w sylwestra 2015 roku. W Szpitalu w Los Angeles przestało bić jej schorowane serce. Miała 65 lat. Nie trzeba przypominać, że była córką legendy jazzu Nat King Cola. Portal Onet.pl przypomina, że wykonawczyni takich bestsellerów jak "This Will Be", "Our Love" czy "Inseparable" urodziła się 6 grudnia 1950 roku w Los Angeles. Jej ojcem był legendarny pianista i wokalista jazzowy Nat King Cole. Jej kariera w przemyśle fonograficznym rozpoczęła się w latach siedemdziesiątych XX wieku.
Cytowany Portal przypomina: Sławę przyniosła jej także płyta "Everlasting", która na półki sklepów trafiła w roku 1987. Najlepiej sprzedawała się jednak inna płyta Natalie Cole - "Unforgettable... with Love". Rozeszła się ona w milionowych nakładach. Znalazły się na niej covery standardów jazzowych, które wcześniej wykonywał jej ojciec, Nat King Cole. Tam też znalazł się utwór "Unforgettable", w którym dzięki zabiegom studyjnym, śpiewa wraz ze swoim ojcem.
Jej muzyka zawierała elementy jazzu, bluesa, popu i soulu. Dbała także o pamięć i dorobek swojego ojca. Z pewnością była jedną z największych popularyzatorek twórczości Nat King Cole'a na świecie.
Natalie śpiewała pieśni religijne i piosenki o miłości. W utworze zatytułowanym „Love” wyśpiewała m.in. takie oto słowa:
Miłość jest wszystkim, co mogę Ci dać
miłość to coś więcej niż tylko gra dla dwojga
dwoje zakochanych może uczynić to
weź moje serce i proszę, nie łam go
miłość została stworzona dla mnie i dla Ciebie
miłość została stworzona dla mnie i dla Ciebie
miłość została stworzona dla mnie i dla Ciebie .
Przemysław Pawełek powiedział w radiowej jedynce, że w toku całej kariery zdobyła ponad kilka statuetek. Doceniono jej dokonania jako wokalistki rytm and bluesowej i jazzowej. Łącznie nagrała ponad 20 albumów. Natalie Cole pozostanie w pamięci wszystkich miłośników jazzowych standardów.
Kochała i była kochana. Bardzo, bardzo ciężko pogodzić się z Jej odejściem…
HENRYK GRYMUZA
Zdjęcia: www.allaboutjazz.com, www.orsymphony.org