Wiedzy historycznej nigdy za wiele. Ale gdy radiowe „Sygnały Dnia” tę rocznicę związaną z Jarosławiem przypominają, to warto wiedzieć, że…
360 lat temu, 15 marca 1656 roku podczas tzw. II wojny północnej Szwedzi próbowali opanować Basen Morza Bałtyckiego. W ramach strategii Karola Gustawa zamierzano unicestwić gromadzące się pod Lwowem wojska króla Jana Kazimierza. Cytujemy Wikipedię: Gdy jednak w marcu dowiedział się Karol X Gustaw – przyp. HG) , że pod Lwowem zebrało się już ponad 20 000 żołnierzy polskich, doszedł do wniosku, że jego siły są zbyt słabe. Mając na tyłach jazdę koronną, a wszędzie wokół prowadzące działania nękające liczne grupy partyzanckie, Karol Gustaw ruszył w kierunku Sanu. Awangarda armii szwedzkiej 11 marca dotarła pod Jarosław i rozpędziła broniące przepraw chorągwie Lubomirskiego, a następnie zajęła miasto. Jednakże wkrótce przybyła niespostrzeżenie spod Lwowa dywizja regimentarza Stefana Czarnieckiego. Król szwedzki, wobec klęski pod Gołębiem, nie spodziewał go tak wcześnie. Czarniecki dopadł za Wielkimi Oczami i całkowicie zniszczył wysłany w kierunku Lwowa silny podjazd szwedzki, złożony z blisko tysiąca rajtarów. Taktyka Szwedów polegająca na związaniu rozmieszczonych po wsiach oddziałów nie powiodła się, albowiem sprawniejszym strategiem okazał się Czarniecki, który zaatakował kilkusetosobową straż szwedzką.
Bitwa pod Jarosławiem, która znalazła swoje godne miejsce na kartach sienkiewiczowskiego „Potopu”, poważnie przeistoczyła stosunek sił walczących. Smutne doświadczenia i straty poniesione w walkach nad Sanem sprawiły, że Karol Gustaw uznał, iż stworzenie w tej części Polski strategicznego kanonu operacyjnego nie ma żadnych szans.
Tekst i foto: HENRYK GRYMUZA