Kiedy sobotni koncert zorganizowany , jako jeden z wielu w ramach przedsięwzięcia „Miasto Sztuki”, dobiegał końca nad neorenesansowymi arkadami Domu Orsettich pojawił się księżyc. I to on, w sposób naturalny, zwiastował finał pięknego doświadczenia, które w realia Jarosławia wprowadziła po raz kolejny ceniona i lubiana w tym środowisku artystka i organizatorka twórczych działań Eliza Szulińska.
Na placu św. Michała wystąpili uczestnicy klasy śpiewu E. Szulińskiej, którym akompaniowali: Anna Fijałkowska, Aleksander Koziński
i Krzysztof Trzaskowski .
Zaprosiłem na ten koncert moich przyjaciół. Po jego zakończeniu nie kryli zachwytu nad maestrią wykonawców, młodych i pełnych motywacji do kreatywnego działania.
Osobowością, która pokochała Jarosław i w tym mieście pragnie wzmacniać tożsamość ze sztuką jest Eliza Szulińska. Przywozi ze sobą prawdziwe Anioły i ofertę, która jednoczy tych, którzy muzykę i śpiew traktują jako wdzięczny sposób interakcji. Ułatwia wchodzenie
w dialog ze światem różnorodności ( różne klimaty muzyczne – przyp. HG), dzięki czemu endorfina daje o sobie znać na niespotykaną dotąd skalę.
Za interpretację m.in. takich przebojów jak „Roxy” z musicalu „Chicago”, „I dreamed a dream” z filmu „Les miserables”, „Cabaret”
z musicalu „Cabaret”, „Sunrise Sunset” („Skrzypek na Dachu”), „Na strunach szyn” (J. Stokłosa „Metro”), „Defying gravity” Engelhardta, „Maria” z musicalu „West Side Story” i innych utworów, które wiek dwudziesty zapisał złotymi zgłoskami w annałach muzyki o największych walorach artystycznych, dzięki serdeczne.
Jarosław , jako miasto otwarte na kulturę od paru wieków, przyjmuje to cenne doświadczenie jako asumpt do jego kontynuacji w latach następnych.
Tekst i foto:
HENRYK GRYMUZA Addendum Zanim na scenie pojawili się młodzi wykonawcy, zarówno słuchacze jak i oni sami, umieścili na zwitkach papieru własne marzenia. Zawieszono je na linkach między drzewami. Ich egzemplifikacja z całą pewnością nastąpi.