JAROSŁAW. Piękno, emocje, wzruszenia
Raz w roku jarosławianie i turyści mogą podziwiać to, co na ogół, nie jest dostępne na co dzień. Mam na uwadze galerię wieży ratuszowej. Z tego wyjątkowego miejsca można dostrzec to, co opisywali poeci. A przy odrobinie szczęście można zetknąć się z Kaliope, Klio, Melpomeną, Polihymnią i Terpsychorą. One w wyjątkowych chwilach przylatują
z dumnej Hellady by usadowić się przy attyce u Orsettich lub na dachu Domu Gruszewiczów.
Zapewne to, co ujrzały 17 maja wieczorem i w nocy, przeniosą na południe Europy. Tego dnia, tego wieczoru i tej nocy warto było być w sercu miasta. Po to, żeby zobaczyć
z wysokości parteru Nieba wielkość Jarosławia, jego dostojeństwo i piękno architektury. Po to, aby usłyszeć na dziedzińcu Muzeum gitarzystę Andre Krengela
z Niemiec, dobrze znanego piosenkarza Mateusza Mijala, pochodzącego z Jarosławia gitarzystę Wojciecha Tramowskiego i wybitnego wibrafonistę Karola Szymanowskiego. Także po to, by obejrzeć utalentowanych piosenkarzy i tancerzy
z Uniwersytetu Trzeciego Wieku, poczuć radość przejażdżki przecudnym powozem konnym po Rynku Starego Miasta, podziwiać inscenizacje teatralne formacji prowadzonych przez młodego, cenionego w Polsce instruktora MOK Pawła Srokę i poznać kulturę rycerską Kraju Kwitnącej Wiśni w wykonaniu Trzeciego Najemnego Oddziału Piechoty Japońskiej.
Kilkadziesiąt imprez, wystaw, koncertów, pokazów, prezentacji, inscenizacji. Także zwiedzanie gabinetu burmistrza Andrzeja Wyczawskiego. Nie o wszystkim sposób napisać. Były też stare samochody i motocykle, prezentacje i wystawy w Stowarzyszeniu Miłośników Jarosławia, a niezawodni – jak zawsze - historycy, kustosze i przewodnicy pokazywali chętnym to, co najwspanialsze we wnętrzach zabytkowych kamienic i pod ziemią. Takie okazje potwierdzają, że jarosławianie szczerze utożsamiają się ze swoim miastem.
Za niepowtarzalne wrażenia i emocje wielkie podziękowanie dla organizatorów i tych osób, które tego dnia profesjonalnie wypełniały swoje zadania.
Tekst i foto: HENRYK GRYMUZA