NASZE MIASTO… JAROSŁAW
Jest atrakcyjne w każdym miejscu. Widoczne z góry emanuje magią z wpisaną z nią historią, tradycją, afirmacją społeczną wszystkiego, co zachwyca. „Nasze Miasto Jarosław” to także tytuł bardzo interesującego miesięcznika społeczno-gospodarczego wydawanego przez Stowarzyszenie Przedsiębiorców Ziemi Jarosławskiej „Postęp i Rozwój”.
W wielu punktach sprzedaży dostępny jest grudniowy numer tego bezpłatnego magazynu. Znajdujemy w nim m. in. słowo wstępne redaktora naczelnego Agaty Miśko, wiele życzeń bożonarodzeniowych od władz, instytucji i zakładów pracy, wypowiedź burmistrza Waldemara Palucha o zamierzeniach na najbliższe pięć lat, reportaż z obchodów 100 rocznicy odzyskania niepodległości, obszerną relację z samorządowej kampanii wyborczej, informację o zmianach podatkowych w zakresie leasingu pojazdów lekkich itp.
Piszący te słowa pragnie polecić autorski esej opublikowany na łamach „Naszego Miasta Jarosław”.
IMO PECTORE…
Cynober, rubin i sepia ustępują miejsca bieli. Przyjdzie nam poczekać czas jakiś do chwili, w której Jarosław zajaśnieje na nowo swoim naturalnym blaskiem i światłem odbitym od Venus. Taki widok szczególnie uzbraja nasze zmysły i dusze, albowiem wiosna, lato i jesień wydobywają w wyjątkowy sposób to, co dziejowa przeszłość wpisała w materialne odwzorowanie miasta Kostków, Ostrogskich, Zamoyskich, Sobieskich i Tarnowskich.
Tyle urody w Jarosławiu, ile radości w nas samych. Tej radości, która ma swoją egzemplifikację w obywatelskim dostojeństwie i poczuciu tożsamości z historią w imponujący sposób zintegrowaną z teraźniejszością. Jest nasze miasto prawdziwym (sic !) tyglem kulturowym. Od co najmniej trzech dziesięcioleci pierwiastkiem, który Jarosław definiuje estetycznie, socjologicznie i artystycznie jest kultura.
Leżą przede mną albumy z tegorocznymi zaproszeniami na wydarzenia artystyczne. 145 zaproszeń. Wszystkie profesjonalnie wykonane i udrapowane kolorami. Tyle imprez odwiedziłem jako żurnalista, a zapewne było ich więcej – w Miejskim Ośrodku Kultury, Miejskiej Bibliotece Publicznej, w Księgarni „Kuferek” i w Wielkiej Izbie im. Romualda Ostrowskiego w siedzibie Stowarzyszenia Miłośników Jarosławia, w miejscach , gdzie pobrzmiewają motety i estamplidy Festiwalu organizowanego przez Stowarzyszenie „Muzyka Dawna w Jarosławiu”, w Muzeum – Kamienicy Orsettich, w galeriach sztuki i w Centrum Kultury i Promocji, które niżej podpisany nazywa europejskim domem sztuki. Kultura to do siebie ma, że przemawia językiem zrozumiałym dla każdego. Każde wydarzenie podnosi w nas poziom emocji i temperaturę uczuć. Coraz więcej dobra wokół nas i tyle samo optymizmu.
Czasem, gdy „Dni Jarosławia”, „Jarmark Jarosławski” „Noc Zwiedzania Rynku” i Festiwal Muzyki Dawnej „Pieśń Naszych Korzeni” otwierają swoje podwoje dostrzegam dostojnych gości. Przycupnie czasem pod arkadami u Orsettich Erato z Euterpe, a na galerii wieży Ratuszowej przystaną przy balustradzie Melpomena, Polihymnia i Talia. Odłączyły się od orszaku Apollina wiedzione zapachem Jarosławia.
W przestrzeni dnia zjawia się sympatyczny Wilhelm Orsetti i księżna Anna Ostrogska. Nic zatem nie bierze się bez przyczyny. Postaci sprzed wieków i goście antyczni z dalekiej Hellady. Czyż takie fakty nie napawają dumą ? Tym bardziej, że w tej pogłębionej refleksji o ponadczasowości jarosławskiej „małej Ojczyzny” towarzyszy nam sam mistrz Edward Kieferling na swojej stylowej ławeczce.
Nasze miasto Jarosław pozwala odkrywać instynkt zorientowany na najprawdziwsze piękno. Imo pectore…
Tekst i foto: HENRYK GRYMUZA