Wielka osobowość polskiej estrady.
Czarny Anioł…
A w nim kobieta niezwykłej urody. Ta, która z poezji uczyniła jedyny i niepowtarzalny obraz uczucia najszczerszego. Wyśpiewała nam „Karuzelę
z Madonnami”, „Balladę o cudownych narodzinach Bolesława Krzywoustego”, „Grande Valse Brillante”.
W „Opowieści o Ewie Demarczyk” Angelika Kuźniak i Ewelina Karpacz – Oboładze napisały: Fenomenalna. Perfekcyjna w każdym calu. Nieprzewidywalna. Artystka 16 stycznia obchodziła 75 rocznicę swoich urodzin. Przyszła na świat w Krakowie i z tym miastem, magicznym i najpiękniejszym w Kraju nad Wisłą była związana.
Przez długie lata obecna była w nurcie poezji śpiewanej włączając do swojego repertuaru teksty Mirona Białoszewskiego, Wiesława Dymnego, Andrzeja Szmidta, Juliana Tuwima, Bolesława Leśmiana, Marii Pawlikowskiej – Jasnorzewskiej, Krzysztofa Kamila – Baczyńskiego…
Od wielu lat mało o Niej słyszymy. A przecież jest. Dlaczego nie wznawia recitali ? Jest nam także potrzebna na obecne czasy. Czasy twórczych przekształceń
i ważnych zmian.
Przez lata była Ewa Demarczyk związana twórczo z kompozytorem Zygmuntem Koniecznym. W „Piwnicy pod Baranami” wciąż pobrzmiewa echo jej piosenek. To tam aktywnie funkcjonował nieodżałowany Piotr Skrzynecki. Wykonawczyni „Gorzkich róży” rozpoczęła swoją karierę w kabarecie „Cyrulik” Akademii Medycznej w Krakowie. W 1966 roku ukończyła krakowską PWST.
Była skromna, ale ceniona. I tak jest do dzisiejszego dnia. Artystka wystąpiła z powodzeniem na Międzynarodowym Festiwalu Piosenki w Sopocie (1964)
w paryskiej „Olympii” na zaproszenie samego Bruno Coquatrixa oraz w Genewie na XX-lecie ONZ. Dodajmy, że wystąpiła także w Jarosławiu.
Z temperamentem i lirycznym poczuciem piękna wyśpiewała Tuwimowe strofy:
Czy pamiętasz, jak ze mną tańczyłeś walca,
panną, madonną, legendą tych lat?
Czy pamiętasz, jak ruszył świat do tańca,
świat, co w ramiona ci wpadł?
Wylękniony bluźnierca,
dotulałeś do serca
W utajeniu kwitnące te dwie,
unoszone gorąco,
unisono dyszące,
jak ja cała, w domysłach i mgle...
I tych dwoje nad dwiema,
co też są, lecz ich nie ma,
bo rzęsami zakryte
wnet zakryte, i w dół,
jakby tam właśnie były
i błękitem pieściły,
jedno tę, drugie tę, pół na pół…
Pani Ewo, zdrowia życzymy i radości z istnienia innych ludzi. I… powrotu na scenę.
HENRYK GRYMUZA
Foto: kobieta gazeta.pl, agencja.gazeta.pl. youtube