Niektórzy filozofowie, socjologowie i etycy twierdzą , że człowiek z natury jest dobry i szlachetny, że skłonny jest do działania pro publico bono. Mamy wiele przykładów pogląd ten potwierdzających. Mamy też, co ze smutkiem stwierdzić należy postawy, które
w żaden sposób nie wpisują się w standardy życia i bycia, w katalog norm powszechnie akceptowanych.
Podczas, gdy jedni honorowani są – za swoje niewątpliwe zasługi - dyplomami, grawertonami i statuetkami, inni swoje koncyliacyjne podejście do człowieka realizują w środowisku pracy nie oczekując laudacji, poklasku i medialnych owacji. Wypada wszakże o nich mówić. Wypada pisać. Wypada pokazywać, że nasz udręczony świat nie oszalał do końca.
Postawy nietolerancji, zawiści i braku serdeczności różne mają przyczyny. Jedną z nich jest nuda, która udziela się tym, którzy z braku zajęcia wypatrują z okien swych mieszkań wszystko i wszystkich. Zaobserwowane obrazy połączone z wątpliwej jakości fantazją tworzą nową , jakże skażoną, jakość opinii społecznej.
Pisał Cyprian Kamil Norwid w „Marionetkach:
„(…) Znam dzielniejszy sposób
Przeciw tej nudzie przeklętej:
Zapomnieć ludzi, a bywać u osób
- Krawat mieć ślicznie zapięty...!”
Ta poetycko-filozoficzna konstatacja nie wymaga komentarza. Godzi się jednak zauważyć, że nuda jest atrybutem ludzi o zaniżonym poziomie wrażliwości i kreatywności. Należący do tej kategorii nie radzą sobie sami z sobą i przenoszą nihilizm w przestrzeń swojego funkcjonowania ,a przez to, chcąc nie chcąc, skazują się na alienację.
Żyjąc wśród ludzi i uczestnicząc we wspólnym budowaniu więzi nie możemy zapominać, że –jak powiada poeta w sutannie ksiądz Jan Sochoń – dobro przychodzi do tych, którzy
w nie wierzą.
Jako zwyczajny facet i jako żurnalista bywam w różnych środowiskach. Ta obecność pozwala mi dostrzec to, co bardziej uskrzydla niż rani. Jest w mojej dzielnicy Apteka „Medex”. Bardzo kameralna i ciepła. Apteka, którą odwiedzają setki osób. Nie przychodzą tam dla rozrywki, bo apteka to swoiste miejsce, gdzie otrzymujemy to, co – ponad wszelką wątpliwość - nasze życie ratuje . Ale w tej aptece piszący te słowa i - bardzo liczne grono klientów - znajduje zwielokrotnioną życzliwość. A w niej – uśmiech
i dobre słowo, profesjonalną radę i życzliwą obsługę. Nie mam wątpliwości, że jest Jarosławiu wiele miejsc, gdzie dobro spotyka się z dobrem. Ja jednak fabułę tego felietonu odnoszę do przemiłych Pań – Beaty, Jolanty, Agnieszki i Alicji. Im zawdzięczam tę przedziwną aurę. Trzeba mieć serce szlachetne, by zrozumieć człowieka . Także zza aptecznej lady…
Kultura obsługi to także sztuka, a sztuka spełnia się w odbiorze klientów, do grona których także
i ja należę. Dr Krzysztof Małkowski oznajmił kiedyś, że dobro, prawda i piękno wyznaczają granice samorealizacji. Jest ono obecne w pięknej służbie, którą realizują Panie Beata, Jolanta, Agnieszka i Alicja. W tym miejscu godzi się zacytować śp. abp. Józefa Życińskiego. Uczynię to przy najbliższej okazji.
HENRYK GRYMUZA