O tym, że Jarosław się zmienia nie trzeba nikogo przekonywać. O tym, że poważna część jego mieszkańców utożsamia się z dziedzictwem, która pozostawiła miastu dziejowa przeszłość – także.
Jest zapewne wiele problemów, które wciąż wymagają rozwiązania. Cywilizacja ma to do siebie, że stawia nowe wyzwania. Mieszkańcy Jarosławia
w swoich śmiałych marzeniach kreślą między innymi taki obraz środowiska, w którym godzi się nadać inny koloryt Rynkowi. Piękny jest i odrestaurowany ten Rynek. Zachwyca swoim topograficznym położeniem i klimatem, który wskrzesza duchowość dawnych wieków, wciąż jednak brakuje w tym magicznym miejscu kafejek i lokali, gdzie można by nie tylko na wiosnę i w środku lata, ale także o innych porach roku spotykać się i deliberować.
O czym ? O historii i literaturze, o tym co tworzy materię jednoczącą mieszkańców, także o tym, co wzmacnia dumę z przynależności do jarosławskiej „małej ojczyzny”.
Temat, o którym mowa wymaga szerszego, odrębnego potraktowania. Pierwsze doświadczenia są. Noc zwiedzania Rynku, Festiwal Kultury Kresowej, majówki i doroczne „Dni Jarosławia”. Ale z tej masowości typowej dla wymienionych imprez powinna się wyłaniać potrzeba bardziej kameralnych spotkań. Oczami wyobraźni tworzę plastyczne odwzorowanie stolików z parasolami, radośnie pulsującymi lampionami oprawionymi w szkło witrażowe i muzykami, którzy kręcąc lirami korbowymi i wytrawnie poruszającymi struny lutni wysadzają Jarosław z posady stereotypowości.
Ale… Ale miasto nasze daje się lubić. Bo pięknie jest ukwiecone, zadbane estetycznie i bardzo kolorowe. A dostępne w Muzeum, w kamienicy „pod szóstką” oraz w Centrum Kultury i Promocji wydawnictwa, pamiątki i gadżety turystom i pątnikom mogą na długo przypominać to, co takie swojskie, takie ciepłe i takie niepospolite jest w naszym mieście. Grodzka i Rynek, Taras widokowy, Benedyktynki i podziemne trasy, Park im. Baśki Puzon, Grunwaldzka. Tam - i nie tylko tam - widać troskę o kreowanie nowej jakości estetycznej. Wiosna i piękne elewacje budynków, starannie utrzymane klomby i centralne place miasta. Wszystko to wyzwala pozytywne emocje.
Myślę, że nasze miasto ma w sobie cząstkę uroku Rzeszowa, w którym niżej podpisany także czuje się swojsko i radośnie. Na nadchodzący sezon turystyczny, na lato i jesień proponuję zawołanie: „Jarosław forever !!!”.
Tekst i foto: HENRYK GRYMUZA