28 grudnia obchodzony jest Międzynarodowy Dzień Pocałunku. A ten bywa długi, namiętny, krótki, słodki, porywczy, gwałtowny, delikatny i zmysłowy. Ma swoją cenę, bo jednoczy zakochanych. Nie znam osobiście kogoś, kto stroniłby od tej formy intymnej interakcji. Interakcji, która pogłębia namiętność…
Aktorzy powiadają , że tego typu ról nie uczą w szkołach filmowych. Jeden z aktorów oznajmił „Teleexpressowi”, że na planie „trzeba zdać się na emocje
i intuicję i… w żadnym przypadku nie przeholować”. Teraz zachwycają nas przyśpieszone oddechy i pocałunki w takich obrazach filmowych jak np. „Amelia” czy „Titanic”. Czy Mili Państwo wiecie, że do połowy lat 60. ubiegłego wieku obowiązywał w kinematografii zakaz pokazywania całusów. Był wszakże wyjątek – pocałunek miał być bardzo delikatny i trwać „na ekranie” nie dłużej niż piętnaście sekund. Specjaliści od rzemiosła filmowego nie podają, jak długo trwały aktorskie próby i „podchody” do całowania.
Coś się pomieszało w tym kalendarzu świąt nietypowych, albowiem ze Światowym Dniem Pocałunku możemy się spotkać także 6 czerwca i 6 lipca. W moim przekonaniu to stanowczo za mało. Całujmy się przeto z miłości i radości. Nie tylko w maju i nie tylko w tramwaju…
HENRYK GRYMUZA
Foto: www.wkinach.pl, merlin.pl