Był, jest i pozostanie wielki. Nie tylko dla mojego pokolenia. W swoim działaniu twórczym artysta, który 24 maja ukończył 75 rok życia, przekonywał nas, że dzieło sztuki (czytaj: jego ballady) spełnia się w odbiorze. Bo nikt , bardziej niż on, nie uczył nas współcześnie koncyliacyjnego rozumienia drugiego człowieka.
Bob Dylan, Jubilat, urodził się w Duluth. Jest piosenkarzem, kompozytorem, autorem tekstów piosenek, prozaikiem i poetą. Doskonale gra na gitarze, harmonijce ustnej, keyboardzie i perkusji. Trudno jednoznacznie zdefiniować styl jego muzyki albowiem zawiera on w sobie dojrzałe elementy rock and rolla, rocka, jazzu, bluesa i folku. Artysta ma w swoim dorobku Grammy, Pulitzera i Oscara. Siedem lat temu przyznano mu w USA Narodowy Medal Sztuki. Przed dwoma laty wystąpił na w Polsce na Festiwalu Legend Rocka w Dolinie Charlotty.
Dylan, właściwie Robert Allen Zimmerman koncertował niemal pod każdą szerokością geograficzną. Posiada przeogromny dorobek fonograficzny. W młodości utożsamiał się głęboko z ruchami pacyfistycznymi. Uczestniczył m.in. w słynnym marszu na Waszyngton w 1963 roku. Towarzyszyła mu m.in. Joan Baez.
Niżej podpisany za najciekawsze utwory Dylana uważa: Blowin’ in the Wind, Lay Lady Lay, Mr. Tambourine Man, Kockin’ On Heaven’s Door i Forever Young.
Tekst : HENRYK GRYMUZA
Foto: theboulevardiers.com, mojo 4 music.com, rolling stone.com, www.990px.pl